Denko wrzesień - październik 2016

Kolejna porcja zużytych produktów doczekała się swoich mini recenzji. Podobnie jak ostatnio zebrałam pustaki z dwóch miesięcy, bo przynajmniej trochę ich wtedy jest. Wydaję mi się, że tak już zostanie. Nie ma sensu pisać o dwóch trzech rzeczach, lepiej zebrać większą gromadkę na raz. 

Aby ułatwić opis, wprowadziłam oznaczenie poziomu zadowolenia z produktu kolorami:

kolor zielony - kupię ponownie
kolor pomarańczowy - może kupię
kolor czerwony - nie kupię  



1. Balsam do ciała Coconut Oil Palmer's
Bardzo przyjemnie stosowało się ten balsam, aż szkoda, że się skończył. Zapach kokosu był obłędny! Must have dla coconuts lovers ;) Pełna recenzja produktu w TYM wpisie.

2. Mydło do rąk Vanilla cinamon YOPE
Bardzo lubię te mydła i fakt, że opakowania po nich pojawiają się praktycznie w każdym denku, ten fakt powinien potwierdzić :) Wersja wanilii z cynamonem jest moją ulubioną. Odsyłam do recezji. Na targach kosmetycznych w Krakowie miałam przyjemność trzy nowe wersje zapachowe mydeł - są z ulepszoną formułą i niestety droższe.

3. Żel pod prysznic Organic Mint Organic Shop
W denkowaniu pomaga mi dzielnie mój mąż :D Jego podstawowe i praktycznie jedyne kosmetyki to szampon i żel pod prysznic. Staram mu się kupować naturalne produkty. Wersja miętowa żelu pod prysznic skojarzyła mi się z męską wersją i nie pomyliłam się. Osobiście wolę bardziej owocowe i kwiatowe zapachy. Mięta dla faceta na pewno się sprawdzi :)

4. Scrub do ciała Ayurveda Rituals
Przecudownie pachniał! Dostałam go w pudełku Birchbox, które przywiozłam sobie w zeszłym roku z Londynu. Używałam go tam długo, z prostego powodu. Był tak wspaniały, że dozowałam go bardzo racjonalnie, żeby starczył jak najdłużej :D Ostatnio widziałam, że Hania w swoim sklepie ma markę Rituals. Akurat tej wersji scrubu u niej nie wiedziałam, ale mam nadzieję, że pozostałe wersje pachną równie obłędnie :)

5. Ujędrniająco-wygładzający peeling do ciała z mielonymi pestkami malin Vianek
Dostałam ten peeling podczas dermokonsultacji marki Sylveco do zakupów. Cieszyłam się bardzo, bo zapach malin to jeden z moich ulubionych. Po otworzeniu opakowania, nastąpiło niestety rozczarowanie. Peeling pachniał bardzo dusząco, nic nie przypominało mi w nim zapachu malin. Działanie było zadowalające, skóra po użyciu peelingu była bardzo nawilżona. Może kiedyś skuszę się na inne wersję zapachowe. Pamiętam, że z wersji odżywczej miałam balsam, którego zapach z kolei bardzo mi się podobał.

6. Masełko do ust Soczysta brzoskwinia Bielenda
Produktów do ust nigdy za wiele. Masełko znalazłam w JOYBoxie. Wolę jednak pomadki w sztyfcie, niż w słoiczkach.

7. Maska do twarzy Watermelon Girl - Skin79
Maseczki w płachcie są teraz na topie. Nie powiem, ich stosowanie jest bardzo wygodne. Nie trzeba się zajmować ich przygotowaniem, tylko siup wyciągamy szmatkę z opakowania i sru na buzię. Do tego są bardzo urocze - kotki, pieski, pandy czy truskawki i arbuzy.



8. Szampon organiczny rokitnik Planeta Organica
Podobnie jak miętowy żel pod prysznic, ten szampon zdenkował mąż. Podebrałam mu go kilka razy i włosy jak u niego tak i u mnie były bardzo miłe w dotyku. Dobrze się pieni, jest wydajny, na końcu zakrętki jest dozownik, który trzeba wcisnąć, żeby go otworzyć. Łatwe i praktyczne.

9. Micelarny płyn do demakijażu twarzy i oczu Ec Lab
Z marki Ec Lab miałam krem do twarzy i postanowiłam wypróbować też płyn micelarny. Jak krem bardzo polubiłam i chętnie bym do niego wróciła, tak ten płyn mnie jakoś nie zachwycił. Nie był zły, ale powiedzmy sobie, był takim przeciętniakiem. 

10. Wybielająca pasta do zębów Blanx
Wiem, pasta w denku. Chciałam jednak zwrócić na nią uwagę, bo oprócz ciekawego opakowania (pozbywamy się problemu spadającej zakrętki) to pasta na prawdę działa. Po wybielaniu zębów dentysta zalecił, żeby właśnie nią myć zęby. 

11. Tusz do rzęs So Couture L'oreal
Bardzo dobry tusz, w jego wypadku miałam wrażenie, że czym był starszy, tym bardziej podobał mi się efekt jaki dawał na rzęsach. Nie osypywał się, nie rozmazywał. Aktualnie mam wersję So Couture So Black, ale wydaję mi się, że to jednak jest inny tusz, mimo, że szczoteczki mają praktycznie identyczne. 

12. Pomadka ochronna do ust Pomegranate Burt's Bees
Naturalna pomadka z pszczelim woskiem. Jest dość tępa, ma charakterystyczny zapach, tzn. czuć w nim coś co przykrywa lekko zapach (w tej wersji) granatu. Dla mnie fajnie nawilża usta, chroni je przed zimnem. Już kolejne opakowania czekają na swoją kolej. Minusem jest słaba dostępność w Polsce.




Trochę zużytych próbek. Wrzesień był czasem intensywnych poszukiwań podkładu. Padło na markę Clarins, trzeba było jeszcze dobrać odpowiedni kolor i formułę. Produkty Norel oczywiście na tak. Znalazłam kilka próbek produktów Arbonne, które w końcu zużyłam.

12 komentarzy:

  1. A byłam ciekawa tego płynu micelarnego od Ec Lab:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat będziesz z niego zadowolona :) Jakoś bardziej podszedł mi lipowy micel od Sylveco.

      Usuń
  2. Też bardzo lubię mydełka yope, miałam wersje verbena, pięknie pachniało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A co dziwnego w paście do zębów ? To podstawowy kosmetyk przecież tak jak szampon :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ledwie kilka pozycji znam :). Yope to chyba każdy lubi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. zamierzam zapoznać się z kosmetykami YOPE, przede wszystkim z balsamami do rąk

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam balsam Palmers, zapach obłędny, poleca, Ci ich masło, fantastycznie nawilża :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam jedynie tusz marki L'Oreal, ale u mnie strasznie ciężko schodził przy demakijażu :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Te produkty z Yope zawsze mnie ciekawiły :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam balsam palmers ale w wersji z masłem shea i bardzo lubię jego działanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. maseczki z Skin 79 są najlepsze:) Polecam tę ze ślimakiem. Recenzję znajdziesz u mnie:) Zapraszam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za każdy pozostawiony komentarz :)

Copyright © 2014 Not Too Serious Blog , Blogger
Icons made by Freepik from www.flaticon.com is licensed by CC 3.0 BY